Jak pomóc małemu dziecku w regulowaniu emocji?

Krzyk, płacz, wiercenie się, bieganie, rzucanie przedmiotami… Takie oraz inne postawy przyjmują dzieci podczas wyrażania swoich emocji. Trudno jest nam zrozumieć, dlaczego dzieci zachowują się w taki, a  nie inny sposób. Spróbuję przybliżyć Wam mechanizm działania dziecięcych emocji zgodnie z teorią poliwagalną Stephena Porgesa. Skąd biorą się te tzw. trudne zachowania? Dlaczego dzieci nie potrafią powściągać swoich emocji?

Emocje u dzieci – jak je zrozumieć?

Wymagamy od dzieci, aby potrafiły się „zachowywać”, aby powściągały swoje emocje. A niestety człowiek nie rodzi się z umiejętnością radzenia sobie z emocjami. Jest to sztuka, której uczymy się przez wiele lat.

Teoria poliwagalna Stephena W. Porgesa  uwzględnia zarówno możliwości fizjologiczne, jak i rozwojowe człowieka. Wszelkie emocje i zachowania uwarunkowane są przez trzy strefy systemu nerwowego:

  1. Strefa zielona – młodszy układ przywspółczulny – gałąź brzuszna nerwu błędnego – ta część układu nerwowego odpowiada za zaangażowanie społeczne, odpowiada za zachowania polegające na budowaniu więzi i relacji społecznych. Co ciekawe ta część nerwu błędnego rozwinęła się tylko i wyłącznie u ssaków, a najwyższą doskonałość osiągnęła u naczelnych.
  2. Strefa czerwona – współczulny układ nerwowy – ta część układu nerwowego odpowiedzialna jest za zachowania typu ucieczka czy walka.
  3. Strefa niebieska – układ przywspółczulny – gałąź grzbietowa nerwu błędnego – ta część układu nerwowego odpowiada z kolei za włączanie się strategii obronnych typu zamarcie czy zamrożenie. Jest to najbardziej prymitywna część układu przywspółczulnego, która najbardziej uwidacznia się wśród gadów. Zwierzęta w sytuacji zagrożenia życia potrafią udawać martwe.

Zgodnie z założeniami teorii poliwagalnej to nasz organizm decyduje o tym, w jakiej strefie chce się właśnie znaleźć. System nerwowy cały czas kontroluje nasze otoczenie, po to aby wykryć potencjalne niebezpieczeństwo. Jeśli uzna daną sytuacje za zagrażającą życiu, to wówczas „włączy” jedną ze strategii. Proces ten nazywany jest neurocepcją, czyli ocenianiem stanu zagrożenia organizmu, bez udziału świadomości. Polega na skróceniu drogi do podejmowania decyzji w sytuacji zagrożenia życia i włączeniu pewnych reakcji.

Sygnały, które wpływają na nasz układ nerwowy:

  • intencje innych ludzi,
  • emocje, które płyną od ludzi,
  • postawa innych ludzi, ich mimika, głos, ton czy melodia głosu.

Zdarzają się sytuacje, że podświadomie czujemy, że nie powinniśmy danej osobie zaufać, ale nie ma do tego przesłanek. To właśnie wtedy neurocepcją podpowiada nam, że mamy tej osobie nie ufać.

Innym przykładem są słyszane przez nas niskie dźwięki. Ewolucyjnie niskie dźwięki kojarzą się z drapieżnikiem, który skrada się w zaroślach i natychmiast wzbudzają czujność i uwagę.  W sytuacji, gdy niskie dźwięki pojawią się w otoczeniu, które wydaje się bezpieczne, to mimo wszystko w naszym układzie nerwowym zapala się czerwona lampka, która wysyła sygnał, żeby uważać i przełączamy się na tryb obserwacji otoczenia.

W jaki sposób teoria poliwagalna odnosi się do małych dzieci?

Wybór stanu, w którym w danym momencie dziecko się znajduje, nie jest jego świadomym wyborem. My, dorośli pragniemy, aby dzieci się kontrolowały. Zrozumienie mechanizmu neurocepcji pozwoli nam na zrozumienie zachowań dzieci. U dzieci neurocepcja „podpowiada” im, że w danym miejscu nie jest bezpiecznie, żeby zachowywały się w dany sposób, aby przywrócić sobie poczucie bezpieczeństwa. Dzieci nie wybierają sobie danych reakcji, to ich organizm dąży do poczucia bezpieczeństwa. Naszym zadaniem jako opiekunów dzieci jest wspieranie samoregulacji dziecka, tak aby znajdowało się w tej strefie zielonej, dla niego bezpiecznej.

Czy samokontrola i samoregulacja to jest to samo?

O samokontroli mówimy w momencie, gdy jesteśmy spięci, targają nami emocje, jesteśmy w niekomfortowej dla nas sytuacji, ale potrafimy być powściągliwi i nie robimy tego co na co mamy ochotę.  Samokontrola jest działanie, które trzyma nas w ryzach jeśli jesteśmy w strefie czerwonej, bądź niebieskiej. Czujemy napięcie, ale jesteśmy w stanie je kontrolować.

Natomiast samoregulacja jest to reakcja na sytuacji stresującej. Samoregulacja dąży do tego, aby rozładować napięcie w ciele. Samoregulacja pozwala nam wrócić do strefy zielonej, czyli strefy zaangażowania społecznego. Czując napięcie, jesteśmy w stanie je kontrolować. Wiemy, w jaki sposób spowodować, żeby je rozładować, nie krzywdząc przy tym siebie oraz otoczenia.

Rozwój samoregulacji u dzieci

Wśród dzieci do 3 roku życia dominują strategie pochodzące z ciała, czyli płacz, krzyk, kopanie, bicie, spinanie całego ciała.

Natomiast po 3 roku życia zaczynają pojawiać się nowe strategie – rozmawianie o emocjach. Jednak nie możemy liczyć na to, że z 3,5 latkiem będziemy w stanie usiąść i porozmawiać o tym, co je złości i co może z tą złością zrobić. Strategie werbalne wśród dzieci 3letnich czy 4 letnich nie działają w momencie silnego pobudzenia. Nie oznacza to że, pomimo iż  u dzieci nadal dominują strategie z ciała, nie należy z nimi rozmawiać o emocjach. Wręcz przeciwnie. Należy przygotować sobie tzw. grunt i małymi krokami oswajać malucha z emocjami.

U dziecka 5 letniego pojawią się szeroka gama strategii radzenia sobie z emocjami, ale nie są one jeszcze wyćwiczone.

Dopiero powyżej 7 roku życia zaczyna pojawiać się samokontrola, ale jeszcze dzieci nie potrafią nią zarządzać.

Należy pamiętać o tym, jakie są możliwości dziecka i nie oczekiwać, że 3 latek będzie tłumił swoje emocje, że dostosuje się do norm społecznych. To wynika z jego fizjologii, a nie z jego niesubordynacji. Owszem są dzieci, którym zdecydowanie łatwiej przychodzi podporządkowanie się, dlatego też nie należy porównywać dzieci między sobą.

Pewne zachowania my dorośli określamy jako niegrzeczne czy niestosowne , np.: krzyk, płacz, niechęć rozstania z rodzicem, itp. Zgodnie z fizjologią człowieka te zachowania wynikają z tego, że neurocepcją uznała daną sytuację za zagrożenie i poszukuje ratunku, właśnie w postaci takich zachowań. Dzieci w sytuacji zagrożenia poszukują bliskości, po to, żeby poczuć się bezpiecznie. Małe dzieci nie są w stanie powiedzieć nam „Nie czuję się bezpiecznie. Pomóż mi.” Ich zachowanie jest niczym innym, jak tym komunikatem tylko ubranym w zachowanie. Zadaniem dorosłych jest towarzyszenie dziecku, a wręcz nawet przeprowadzanie dziecka przez ten świat pełen emocji.

W jaki sposób możemy pomóc małemu dziecku regulować swoje emocje:

  • okazywanie mu bliskości, towarzystwa,
  • dotyk, oczywiście jeśli dziecko tego chce. Są dzieci, które nie lubią dotyku i to należy uszanować;
  • rytmiczne chodzenie,
  • zaspokojenie jego potrzeb natury biologicznej (sen, pożywienie, ogrzanie, ochłodzenie, stłumienie zbędnych bodźców, np. głosowych),
  • zabawy ruchowe – w szczególności zabawy zgodnie z Metodą Ruchu Rozwijającego Weroniki Sherborne,
  • zabawy oddechowe.

Dorosłym jest o wiele łatwiej znaleźć swój sposób na samoregulację. Możemy sięgnąć po wyspecjalizowane poradniki, zapisać się na zajęcia z jogi czy medytacji, bądź też wykonywać swoją ulubioną czynność. Natomiast dzieci muszą się tego nauczyć i potrzebują dużego wsparcia w tym. Każde dziecko jest inne i każde  będzie znajdzie inne rozwiązanie na własną samoregulację.

faq does not have any rows

Dodaj komentarz